piątek, 26 października 2012

Quo vadis ?

„Bałem się, że cię stracę” – powiedziałem mu wczoraj w nocy, kiedy przysiadł na moim ramieniu, zażenowany widokiem jaki widział na łóżku. Leżałem tam ja. Byłem po wypadzie na Rynek, co zazwyczaj kończy się tym, że zasypiam o 2, 3 nad ranem w ubraniach na niepościelonym łóżku. Potem budzę się o 6, żeby ubrać jeszcze brudniejsze ciuchy, nastawić budzik i wskoczyć do łóżka. Tym razem nie było inaczej, unoszony na morzu alkoholu, napędzany dymem łapanym w żagle i zlepiony z desek poprzednich imprez jak wrak człowieka kontemplowałem nad swoją egzystencją  i życiem jakie prowadziłem przez ostatnie kilka tygodni. Dopuściłem do stanu, którego tak bardzo się bałem. Byłem zjedzony i wypluty przez rzeczywistość, która od ostatniego czasu trochę psociła. Wtedy w głowie nie miałem żadnych planów, żadnych sukcesów za sobą, przed sobą czarną przyszłość, rozwaloną percepcję, ale myślałem trzeźwo.


Ale ….. „To ważne, by czasem poczuć się nikim”. 

Ważne, bo wrócił on, czyli błysk w oku, za którym tak bardzo tęskniłem. Jest niewiele rzeczy, które są w stanie mnie przerazić, wszystko ma jakiś swój cel i jest do przesady racjonalne, jednak nie to co nas napędza. Nie zrozumiałem tego do końca, ale jest coś co każe nam wstać, każdego dnia robić wszystko żeby żyć jak królowie, a jednak tak wielu z nas to marnuje. Właściwie po co wstajesz każdego dnia ? Żeby swoją dupę zawieźć na uczelnię, do pracy, najeść się, potem wyjść ze znajomymi do pubu, napić się, na drugi dzień wstać, wypluć żółć do kibla, którą spiłeś zarówno od ludzi, jak i z trunków ? Taki jest Twój cel w życiu ? Większość Polaków jest chyba automatycznie zaprogramowana do pierdolenia sobie życia. Do tych ludzi zaliczam się również ja, ale liczę, że nie potrwa to długo.
Pytam się po raz kolejny ? Po co wstajesz każdego dnia ? Po to, żeby spotykać się z ludźmi, których nienawidzisz ? Po to, żeby dać się gnoić każdemu po kolei ? Po to, żeby kładąc się spać, a ostatecznie spoczywając w grobie powiedzieć do siebie „ten dzień/to życie było do dupy, następnym razem będzie lepiej” ? Kilka złotych – zazwyczaj tyle starczy, żebyś się więcej nie męczył i mógł sobie odpoczywać do woli. Nienawidzę ludzi, którzy poddają się światu, twierdząc, że taki los ich już spotkał. Tym osobom sam bym ofiarował parę złotych, żeby więcej nie marudzili.
Nie mów mi, że nie można, bo chcę Ci to udowodnić. Nie mów mi, że nie się nie da bo to tylko wymówka. Nie mów też, że to wszystko to wina wszechświata, skoro sam nigdy nie spróbowałeś wziąć świata w swoje ręce. 

Ale zaraz, zaraz …. Kim ja jestem, żeby mówić Ci co masz robić ? Wiesz co, właściwie jestem nikim, możesz mieć mnie w dupie, nie sądzę, że mam dużą wiedze o życiu, a bloga prowadzę tylko dlatego, żeby nauczyć się systematyczności. Możesz też stanąć ze mną w szeregu i sprawić, żeby ognie w naszych oczach zaczęły świecić jak latarnie na morzu problemów.

I dlatego boję się jednego, że kiedyś stracę to co mnie napędza od środka i zamiast wspinać się na Mount Everest będę oglądał go w telewizorze, zamiast cieszenia się życiem, będę cieszył się nowymi znajomymi poznanymi przez grę komputerową, a serce zamiast do kochania będzie służyło wyłącznie do pompowania krwi. 

Aczkolwiek mogę Ci obiecać jedno – co by się nie działo, nie złożę broni, bo to jest najgorsze co można zrobić – poddać się na wstępie.

3 komentarze:

  1. Głęboko, głęboko. Co do pierdolenia sobie życia przez polaków, to pragnę zauważyć, że chyba w ogóle tak jest, a nie, że Polacy mają monopol na nieszczęścia. Niektóre osobniki w krajach, w których występuje pomoc socjalna, specjalnie się opierdalają, bo mogą, a jeszcze pieniążki wpadną.

    Po co wstaję, co dzień? Tego ode mnie wymaga rzeczywistość i się dostosowuje. Tak można to mocno uogólnić :D
    A ile można leżeć w łóżku? 1-2 godziny? Potem już się nie chce, ta miła atmosfera przebudzenia mija, a człowiek uświadamia sobie, że czas wrócić z krainy snów, do tego co wydaje się tą jedyną słuszną rzeczywistością.
    Dlaczego wstaje w łóżka? Bo trzeba się odlać i nawpierdalać, żeby móc iść znów spać. Ale żeby iść spać coś trzeba zrobić z całym dniem. Zwykle nas to kosztuje wiele sił, ale po wyczerpującym dniu, sen przychodzi łatwo i daje satysfakcje.

    A poza tym, można dodać realizacje swoich celów, założeń. A jak masz szczęście, to możesz znaleźć kogoś, z kim możesz przechodzić przez ten ciężki i upierdliwy padół zwany życiem.

    Poddać się na wstępie? A kto ci powiedział, że to początek? Dziś jest pierwszy dzień reszty twojego życia.

    OdpowiedzUsuń
  2. Co do Polaków jedno sprostowanie - gadałem z kilkoma ludźmi, z kilku krajów - można żyć dużo weselej na codzień, a nie pałować się swoimi myślami ;)

    Kto mi powiedział, że to jest początek ? Początek wyznaczam kiedy ja chcę, mogę powiedzieć: "o, od teraz zabieram się za naukę" i o - mam, niestety nie zawsze jest konsekwentnie realizowany ;)

    OdpowiedzUsuń
  3. "Jak przestać się martwić i zacząć żyć, Dale Carnegie". Znalazłem dzisiaj w domu rodzinnym, świeżo kupione bez żadnej sugestii z mojej strony. Czyli i Ci zwykli 'Polacy' szukają zmian. Chcą, tylko nie wiedzą jak. Kwestia, by pomóc przeprogramować tych na których nam zależy.
    I.

    OdpowiedzUsuń